niedziela, 5 grudnia 2010

Jesienna zima i takie tam różności...

I chociaż to jeszcze kalendarzowa jesień u mnie od tygodnia zima całą gębą. Drogi zasypane, a ludzie narzekają, że drogowców znów zima zaskoczyła.
A ja... tylko się uśmiecham i wspominam dawne zimy z rozrzewnieniem. Nie narzekało się wtedy tak jak dzisiaj, tylko przyjmowano tę porę roku z pokorą. Każdy, tak jak potrafił próbował się dostosować i radził sobie na swój sposób.
A teraz każdy uważa że mu się należy.......
Drogowcy powinni..... Władze powinny... Oni powinni...
Gdyby mogli nie wpuścili by zimy do kalendarz......
To co, że jadę do miasta 40 a nie 15 minut. Droga jest śliska, bo jest zima i już... Ja nie widzę problemu, po prostu próbuje się dostosować.... Wstaję wcześniej i gdy mam taką potrzebę jadę, a jak nie mam to zostaję w domu i podziwiam piękno zimowego krajobrazu przez okno.
A propost krajobrazu, to zmroziło mi ogród przepięknie!
Pewnego poranka czułam się jak księżniczka w lodowej krainie. Świeciło słońce i te oszronione gałązki - bajka!
Śnieg skrzypiał pod butami a mróz szczypał w policzki.
Wprawdzie to tylko chwile, ale warto je zachować w pamięci, bo wszakże z chwil składa się życie nieprawdaż?

Moja Śliwo- nektaryna lub jak kto woli śliwa japońska.

Jeszcze nie odśnieżony taras- każdy się migał, ale zrobiłam ścieżkę do sadu.

Ścieżynka do sadu szeroka na jedną łopatę.

Moja "hacjenda" ( widok z ogrodu) 

Juka w farfoclach.

Czyż zima jesienią nie jest piękna?


          Teraz kilka wieści z mojej zakurzonej "Pracowni z Widokiem na duszę"

Po pierwsze

- moim znajomym urodziła się upragniona córeczka. Radość nie tylko rodziców, ale i moja, gdyż jesteśmy ze sobą bardzo zaprzyjaźnieni. Ja natomiast mam samych chłopaków( w wieku nie napiszę jakim, w każdym bądź razie przytulać się już nie chcą i przypadkowe buziaki wycierają rękawem) więc córeczkę przyjaciół od poczęcia traktowałam jako mojego słodkiego aniołka i czekałam na nią prawie tak samo jak oni. Po przyjściu maleństwa ze szpitala, jako "najlepsza ciocia" zostałam zaproszona na tz. "pępkowe". 
Maleńka Laura Konstancja dostała ode mnie min. różowy porcelanowy bucik na szczęście.

Różyczki koloru e cri   

Bucik mieści się w dłoni








  

W środku pianka florystyczna, aby kwiatuszki długo się trzymały.


Po drugie

- jakiś tydzień temu swoje 60-dziesiąte urodziny kończył mój kolega kabaretowy F. co prawda nie wspominałam jeszcze o tym, że mamy w mojej miejscowości Kabaret, a raczej grupę poetycko- muzyczną o nazwie COOL" OCH. Występujemy sobie lokalnie i miło spędzamy z sobą czas. Więc wracając do kolegi F,- jako niespodziankę urodzinową postanowiliśmy zrobić naszemu koledze przyjemność i przedstawiłyśmy interpretację jego wiersza.
Środkowa babeczka to ja 
A to już przedstawienie.

Wiersz " Smutny erotyk"
F. był bardzo zaskoczony i z lekka przerażony. Ale sam napisał ten wiersz więc mógł przypuszczać że obróci się on przeciwko niemu hi hi hi



Goście mieli niezły ubaw
Taniec na melodię " Baby ach te baby..."



A to następny prezent
"Masaż niedźwiedzia" Biedny F nie wiedział co go czeka , miał zawiązane oczy.

Tak się bawimy gdy nie pracujemy lub nie tworzymy;)


A to już moje dzieło.

To dopiero 60 lat...


Stroik z różyczek i z tego co znalazłam w ogrodzie.
Na środku stroika Klaun na rowerze symbolizujący działalność F. w kabarecie i w kółku rowerowym , w którym i ja czynnie jeżdżę. 
Przy okazji muszę się pochwali że za tegoroczne uczestnictwo w rajdach rowerowych dostałam wyróżnienie i  album pod tytułem "Najpiękniejsze budowle świata"

Po trzecie

- i na dziś po ostatnie .... 

Bukiet ślubny: eustoma, róża, frezje, róże gałązkowe
Bukiet na florecie- Panna Młoda była bardzo zadowolona- muszę się przyznać że to mój pierwszy ślubny bukiet ( pomijając warsztaty), koleżanka prowadząca kwiaciarnię pozwoliła mi go zrobić. Jestem z siebie bardzo dumna ,bo bukiet się podobał. Dostałam w podziękowaniu nawet wódkę weselną robioną przez rodziców pana młodego. Matka weselna dała mi przepis, jutro postaram się go zamieścić. Jak nie jestem zwolennikiem alkoholu i po powąchaniu zakrętki od butelki jestem pijana, to wypity kieliszeczek przyjemnie szumiał mi w uszach i płonął na policzkach.


Moje próby Decoupage.

Kufereczek z aniołkami

Farby akrylowe, papier ryżowy, przecierka i jeszcze zero lakieru.


Aż się prosi o wykończenie.....
Na dzisiaj to już wszystko. 
Życzę dobrej nocki.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu