niedziela, 28 marca 2010

Kurka


Męczyłam , męczyłam i wymęczyłam. 
Nareszcie, bo lada chwila skończyłyby na dnie szafy jako nie dokończone kaprysy dusz. Pomimo tego, że brak im jeszcze oczek, to i tak jestem z siebie zadowolona.


Moim problemem jest brak systematyczności. Uważam to za jedną z moich ogromnych wad.

Pozaczynane prace kłębią się w zakamarkach mojej duszy i walają w różnych miejscach.
Wypatrzę coś..., wymyślę.., zapalę się do tej pracy...,
 zaczynam cała podekscytowana i pełna wiary,że tym razem to na pewno jest to.., że nic mnie nie powstrzyma przed dokończeniem "dzieła", że żadne pilniejsze sprawy nie będą ważniejsze.
I co?

Wypatrzę.., lub wymyślę coś nowego... , zanim skończę poprzednie, ubzduram sobie tysiące pilniejszych spraw do załatwienia i zrobienia.
 I już zaczynam nową pracę... i tak w kółko. 
Wciąż poszukuję czegoś... sama nie wiem co to ma być. 
Czasami myślę, że to nienormalne hmmm.....


1 komentarz:

  1. ja też próbowałam i poległam :( kompletnie nie rozumiem tych wszystkich schematów

    OdpowiedzUsuń

Szukaj na tym blogu