Męczyłam , męczyłam i wymęczyłam.
Nareszcie, bo lada chwila skończyłyby na dnie szafy jako nie dokończone kaprysy dusz. Pomimo tego, że brak im jeszcze oczek, to i tak jestem z siebie zadowolona.
Moim problemem jest brak systematyczności. Uważam to za jedną z moich ogromnych wad.
Pozaczynane prace kłębią się w zakamarkach mojej duszy i walają w różnych miejscach.
Wypatrzę coś..., wymyślę.., zapalę się do tej pracy...,
zaczynam cała podekscytowana i pełna wiary,że tym razem to na pewno jest to.., że nic mnie nie powstrzyma przed dokończeniem "dzieła", że żadne pilniejsze sprawy nie będą ważniejsze.
I co?
Wypatrzę.., lub wymyślę coś nowego... , zanim skończę poprzednie, ubzduram sobie tysiące pilniejszych spraw do załatwienia i zrobienia.
I już zaczynam nową pracę... i tak w kółko.
Wciąż poszukuję czegoś... sama nie wiem co to ma być.
Czasami myślę, że to nienormalne hmmm.....
ja też próbowałam i poległam :( kompletnie nie rozumiem tych wszystkich schematów
OdpowiedzUsuń