Dzisiaj znów padał śnieg. Jakoś odzwyczaiłam się od takiej pogody w połowie marca. Niby kiedyś tak było i nie ma w tym nic dziwnego, zwykłe cztery pory roku. Ale mając w pamięci piękne, słoneczne zeszłoroczne dni marcowe, odczuwam lekkie poirytowanie.
Jakiś czas temu w ramach przepędzania zimy, z grupą zapalonych turystów z mojej miejscowości wybraliśmy się do Palmiarni w Gliwicach.
Palmiarnia Miejska jest wymarzonym miejscem do odpoczynku. Na 2000 m2 rośnie ponad 5600 roślin rozmieszczonych w czterech pawilonach tematycznych: rośliny użytkowe, rośliny tropikalne, w pawilon historyczny i w pawilon sukulentów. Można tam obejrzeć kanaryjskie palmy daktylowe, palmy podzwrotnikowe, rośliny użytkowe, a także akwaria z żółwiami, gady w terrariach czy egzotyczne papugi i kanarki. Najstarsze okazy roślin liczą ponad 100 lat. Budynek Palmiarni Miejskiej to nowoczesna konstrukcja architektoniczna wkomponowana w teren Parku Chopina. Historia Palmiarni Gliwickiej sięga 1880 roku, kiedy to na terenie siedemnastowiecznego parku powstały pierwsze szklarnie o charakterze wystawienniczym stanowiące prywatną oranżerię. Mieszkańcy uzyskali do nich dostęp od 1930 roku. GłównąPalmiarnię otwarto w 1925 roku. Najciekawszym elementem był pierwszy na Śląsku podgrzewany basen o pojemności 120m3. Umieszczono w nim ciekawą roślinę wodną - Wiktorię Królewską (Victoria regia). Utworzono zoo, w którym znalazły się aligatory, węże, żółwie i małpy. W 1936 roku w zoo zamieszkały dwa małe pawiany, a z Ameryki Południowej sprowadzono anakondę. W 1945 roku obiekt uległ zniszczeniu - ponownie udostępniono go dopiero trzy lata później. A zdjęcia moje: Miłość potrafi być taka gorąca! Jeśli kogoś gnębi, tak jak mnie zimowa chandra, to polecam... |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz