piątek, 31 grudnia 2010

Recepta na dobry Rok




Bierzemy 12 miesięcy,
oczyszczamy je dokładnie
z goryczy, chciwości,
małostkowości i lęku.
Po czym rozkrajamy każdy miesiąc
na 30 lub 31 części tak, aby zapasu
wystarczyło dokładnie na cały rok.
Każdy dzień przyrządzamy osobno
z jednego kawałka pracy
i dwóch kawałków pogody i humoru.
 Do tego dodajemy trzy duże łyżki
nagromadzonego optymizmu,
łyżeczkę tolerancji,
ziarenko ironii i odrobinę taktu.
Następnie całą masę polewamy dokładnie
dużą ilością miłości. Gotową potrawę
przyozdabiamy bukietem uprzejmości
i podajemy codziennie z radością
i filiżanką dobrej, orzeźwiającej herbatki.
- Ketherina Elizabeth Gorthe

środa, 29 grudnia 2010

Przednoworocznie

\


Znalazłam kiedyś w necie cytat, który sprowokował mnie do głębszego wejrzenia w siebie.
Kończy się rok, a wraz z nim nadchodzi czas podsumowań i  analiz.
Zanim zabiorę się za rozliczanie Starego Roku jeszcze raz sięgnę do myśli Bosmansa.





        Nie ma zbyt wiele czasu, by być szczęśliwym. Dni przemijają szybko. Życie jest krótkie. 
W księdze naszej przyszłości wpisujemy marzenia, a jakaś niewidzialna ręka nam je przekreśla.
 Nie mamy wtedy żadnego wyboru. Jeżeli nie jesteśmy szczęśliwi dziś, jak potrafimy być nimi jutro? 


Wykorzystaj ten dzień dzisiejszy. 
Obiema rękoma obejmij go. Przyjmij ochoczo, co niesie ze sobą:
światło, powietrze i życie, jego uśmiech, płacz, i cały cud tego dnia.
 Wyjdź mu naprzeciw.

— Phil Bosmans
Może ta Przednoworoczna refleksja sprawi, że i wam drogie, odwiedzające przyjaciółki zrobi się cieplej koło Waszych niepowtarzalnych serduszek.

Miłego wieczoru.

czwartek, 23 grudnia 2010

Gdy nadejdą miłe Święta


Zaczarowana magią Świąt stanę samotnie
pod rozgwieżdżonym niebem
i patrząc na spadające płatki śniegu
pomyślę o ludziach, których noszę w sercu
życząc im spokojnych Świąt
wszędzie tam, gdziekolwiek są ...

Danulka



poniedziałek, 20 grudnia 2010

Pomysł na choineczkę w doniczce

Ogołociłam sąsiadowi żywopłot ;) Potrzebnych będzie kilka zielonych gałązek (ale nie koniecznie).

Potem ceramiczną doniczkę okleiłam "skórą".


Środek doniczki wypełniłam odpowiednio przyciętym styropianem.


Styropianowy stożek też okleiłam "skórą", wbiłam na  kawał patyka i połączyłam razem z doniczką. Powstało coś na kształt choinki.
Doniczkę przykryłam poduszeczką z mchu.

Poprzyklejałam trochę gałązek sąsiada i przystroiłam tym co akurat miałam pod ręką.

I wyszło coś takiego.


Trochę perłowych koralików zaplątanych w mchowej trawce.

Małe zbliżenie.

i końcowy efekt.
Jeśli się spodobało to bardzo się cieszę. 
Robi się naprawdę szybciutko, wystarczy użyć fantazji a stroik swym urokiem ubarwi Święta.
Miłej zabawy!


sobota, 18 grudnia 2010

Powieść w odcinkach odc I

-To już szósty rok jak cię nie ma przy mnie- pomyślała Ewa.
Ucisk w żołądku ten sam od lat. Myśli którymi karmiła wyobraźnię każdorazowo wywoływały szybsze bicie serca i rumieńce na policzkach. Gdyby mogła odwrócić czas. Nie pozwoliłaby aby odszedł. A może nie w ten sposób.
Westchnęła i pochyliła głowę nad stertą dokumentów.
- jak ja to zrobię?
-czy aby nie porywam się z motyką na słońce?- Pomyślała i wypełniła kolejną rubrykę wniosku o dotację na rozpoczęcie działalności gospodarczej.
Pada śnieg, w około jest biało i mroźnie. Nigdy nie lubiła zimy, a właściwie to nie lubiła zimna. Często miała zimne ręce i stopy. Nie pomagały ciepłe skarpety i rękawiczki. Mąż dokuczał jej, że tak jak ręce ma zimne serce. A ona starała się jak mogła by być dobrą żoną. cd.n
 

środa, 15 grudnia 2010

Uśmiechnij się!

Jak odśnieżyć chodnik żeby wkurzyć sąsiada;)

Przedświąteczny serniczek

Moje chłopaki nie mogąc doczekać się Świąt zażyczyli sobie w środku tygodnia serniczka.
Łasuchy z nich ogromne, więc od czasu do czasu daję się namówić na słodkie łakocie bez okazji.
Mam bardzo dużo przepisów, ale często korzystam z gazetek " Ciasta domowe" wydawnictwa PPU " Makler" z  Wrocławia. Jeszcze nigdy! mnie nie zawiodły i ciasta przez nich opisane wychodzą rewelacyjnie. A po mojej małej modyfikacji znikają w tempie błyskawicy.


I tak korzystając z wolnego dnia uległam namowom.
Z pieca wyszło to:


Mam nadzieję, że będzie im smakował. Zapach powala, szkoda, że nie da się zamieścić go na blogu.

A to przepis:
Sernik Brzoskwiniowy.
I jeszcze jedna rada odnośnie serników. Powinny stygnąć powolutku w blaszce w której się piekły. Wtedy jest pewne,że po przekrojeniu będą pulchniutkie i nie "klapną".
 Chociaż moi Panowie niejednokrotnie Sernik brzoskwiniowy kroili na ciepło i było dobrze.
 To jednak według zasad powinno się czekać aż wystygnie.
Być może taki przepis przyda się komuś na Święta- Polecam- Smacznego!



Końcowy efekt

 Nareszcie zakończyłam moje ścienne szaleństwa.
Od jutra przygotowania do świąt.


Tu jeszcze bez koloru.


A tu już z kolorkiem.

środa, 8 grudnia 2010

Szablonowe wariacje


Wzięło mnie dzisiaj na ozdabianie ściany szablonem, a to dzięki aniołkowi. 
Aniołek przywędrował do mnie ze sklepu, który pierwszego grudnia uroczyście otworzyła moja koleżanka. Bardzo mnie to ucieszyło, gdyż jest to pionierski sklep, a raczej galeria w mojej miejscowości. Są tam różnego rodzaju przedmioty dekoracyjne. Począwszy od dzwoneczków robionych szydełkiem, kartek, poduszek, maleńkich dzieł sztuki, po bardzo ambitne prace w glinie i obrazy itp. mogłabym tak wymieniać i wymieniać.
A wszystko to za sprawką mojej koleżanki o imieniu.......
Tak, Tak, ma na imię GABRIELA 
GABRIEL


A tak wygląda początek moich wypocin:)
Co z tego wyjdzie pokażę wkrótce.

RÓŻA CHIŃSKA

Od zawsze jedną z moich pasji są rośliny.
Te kwitnące... i te na łące i leśne i wszystko co żyje i trzyma się ziemi.
Być może dlatego, że jestem zodiakalną Panną, a jednym z żywiołów tego znaku jest Ziemia.

Za oknami śnieg, a u mnie prawie majowo. Moja Chińska Róża zapomniała, że powinna spędzić zimę drzemiąc sobie jak wszystkie przyzwoite rośliny.
Raz, czasami więcej, na tydzień obdarowuje mnie takim oto przepięknym kwiatem:

A to szczegółowy opis tej rośliny znaleziony w internecie:


Hibiskus, ketmia, róża chińska – Hibiscus rosa- sinensis

Opis:

Hibiskus to bardzo znana i zarazem efektowna roślina o pięknych kwiatach, należąca do rodziny ślazowatych (Malvaceae) pochodzi z krajów tropikalnych i podzwrotnikowych. Róża chińska, to gęsty, zawsze zielony krzew, o błyszczących i ciemnych liściach, o różnych kształtach, ostro zakończonych, oraz bardzo dekoracyjnych, dużych, lejkowatych kwiatach, pojedynczych lub pełnych, z wnętrza których wyrasta równie dekoracyjny słupek, wraz z pręcikami. W naturalnych warunkach ketmia osiągają nawet 5 metrów wysokości, a w naszych dochodzą do 2 metrów. Najczęściej spotykaną formę prowadzenia tego krzewu jest forma krzewiasta, ale można spotkać również formy drzewkowate (pienne). Ten gatunek charakteryzuje się tym, że już bardzo młode rośliny potrafią wydawać ogromne kwiaty, chociaż trwałość ich jest bardzo króciutka każdy z nich żyje zaledwie 1-2 dni. Niemniej jednak mnogość pąków sprawia, że od lipca do października możemy się zachwycać ich kwieciem. Dzięki pracom hodowlanym, uzyskano mnogość form róży chińskiej, co sprawiło, że jest to jedna z najbardziej atrakcyjnych roślin doniczkowych i pojemnikowych. Paleta barw Hibiskus rosa- sinensis jest ogromne, obejmuje biel, czerwień, pomarańcz, róż, żółć, purpurę.

Uprawa:

Hibiskus rosa- sinensis uwielbia bardzo jasne i ciepłe stanowiska. Od czerwca roślinę można wystawić na wolne powietrze, w miejsce ciepłe i osłonięte od wiatru. W mokre i chłodne lata, lepiej zrezygnować z wynoszenia róży chińskiej na zewnątrz, ponieważ niesprzyjające warunki atmosferyczne mogą jej bardzo zaszkodzić. Temperatura w okresie letnim, dość wysoka, a w okresie zimowym winna być na poziomie 12-15ºC, ponieważ zbyt niskie temperatury ją osłabiają i staje się ona podatna na szkodniki, a zbyt wysoka temperatura powoduje zbytnie wyciąganie się i żółknięcie liści. Róże chińskie hodowane w pomieszczeniach, z reguły kwitną mniej obficie niż te wystawiane na taras, balkon czy do ogrodu, ale za to dłużej, co wiąże się z tym, że wnoszone na jesieni rośliny z zewnątrz, od razu przechodzą w bardzo odmienne warunki, co się odbija na kwitnieniu. Hibiskus chiński lubi podłoże lekko próchnicze z dodatkiem piasku i torfu, którego pH powinno się wahać na poziomie 5,8- 6,5. W okresie kwietnia wymaga regularnego nawadniania tak, aby nie dopuścić nigdy do wyschnięcia bryły korzeniowej, co prowadzi do opadania pąków kwiatowych. W zimie podlewanie ograniczone, częstsze spryskiwanie. Ponieważ jest to roślina o bujnym kwitnieniu, to wymaga odpowiedniej ilości składników pokarmowych, dlatego też nawożenie rozpoczynamy od początku wzrostu do połowy sierpnia, raz w tygodniu. Później nawozimy mniej, aż do okresu spoczynku. Czasami wymagane jest korygowanie nieharmonijnego ułożenia krzewu, co czynimy na wiosnę poprzez przycięcie pędów głównych do połowy. Cięcia dokonujemy zawsze nad pączkiem zwróconym na zewnątrz. Odpowiednia pielęgnacja w tej kwestii sprawi, że ketmia będzie się pięknie rozkrzewiać. Przesadzanie odnośnie roślin młodych wymagana jest, co roku, zaraz z rozpoczęciem się wzrostu (luty) a rośliny starsze przesadzamy zdecydowanie rzadziej. Co do rozmnażania róży chińskiej, to tutaj nie ma zbytnich trudności i każdy bez trudu, poprzez lekko zdrewniałe wierzchołki pędów, uzyska wspaniałe rośliny. Do ukorzenienia wymagane jest ciepłe podłoże (24-26ºC), duża wilgotność powietrza (ukorzeniać pod przykryciem np. folią). Najodpowiedniejszy termin na tego typu rozmnażanie to maj- czerwiec.

Kwitnienie:

Ketmia - Hibiskus kwitnie od wiosny do jesieni.

Uwagi:

Nieodpowiednia pielęgnacja prowadzi do niepożądanych efektów, z których najczęstsze to: opadanie pąków –(przesuszenie bryły korzeniowej, niedostateczne nawożenie, nagłe zmiany temperatury, nieodpowiednie mniejsze uprawy; zwijanie się liści – zbyt suche powietrze; ataki wełnowców i przędziorków. Autor opisu – Sargon. http://www.swiatkwiatow.pl/hibiskus-ketmia-roza-chinska--hibiscus-rosa--sinensis-id396.html

Zawadiacki Wacuś


         Przedstawiam Wam Wacusia- mojego kogucika liliputka, który rządzi stadem składającym się aż z dwóch kokoszek.
Przez to,że jest niewielkiego wzrostu, chcąc wzbudzić respekt w swoim stadzie razu pewnego wdrapał się  na gałąź jabłoni. Piał swoim cieniutkim głosikiem, aż echo niosło po okolicy. Trwało to dość długą chwilę. Aż zaczęłam się niepokoić, że sąsiedzi będą mięli pretensje.

Chociaż mieszkam na wsi, to zwierzęta, takie jak moje nie są częstym widokiem w moim sąsiedztwie. Osiedle domków jednorodzinnych które powstało tu kilka lat temu zamieszkują ludzie pochodzący z różnych miejscowości. A to dzięki bliskości Elektrowni "Opole" która swego czasu ściągała ludzi do pracy z całej Polski.
Moja działeczka jest dość duża, więc kiedy syn minionego lata oznajmił nam,że będzie miał hodowlę kur, z uśmiechem zgodziliśmy się na... dwie, pod warunkiem,że wybuduje im kurnik.
 I tak wakacje mojego synka upłynęły na projektowaniu, zdobywaniu materiałów, budowaniu, ogradzaniu i spisywaniu warunków chowu.
Nie żałujemy tej decyzji, syn sumiennie wywiązuje się ze swego zobowiązania. I aż miło patrzeć jak ptaszyska biegają za nim jak pieski.
A Wacuś choć czasami głośny, jest uroczym , kochanym, pstrokatym kogutkiem.



Bo zejdę do ciebie.....
Kurki to nie jedyni mieszkańcy naszej posesji. Jest jeszcze pies Ares i szynszyla Majka.
Ares


Po ciężkim dniu pracy:)

Majka na pięterku
Był jeszcze królik Pysia, ale pojechał do dziadków, gdyż syn ma na niego alergię.



Jak tak sobie pomyślę to w naszym domu zawsze były jakieś zwierzaki. Życie bez nich byłoby ubogie nieprawdaż?
Czy masz jakieś szczególnie ulubione zwierzątko?( prócz męża oczywiście hi hi hi)

poniedziałek, 6 grudnia 2010

Wódeczka Panieńska "CYTRYNÓWKA"

 Wskoczyłam tutaj na chwileczkę podać obiecany przepis na Wódeczkę Panieńską.

                                     "CYTRYNÓWKA"
1 litr spirytusu
10 cytryn ( sparzyć)
4 szklanki cukru kryształ
7-8 szklanek wody

Z cytryn wycisnąć sok i odstawić.
Cukier + woda + skórki z resztką miąższu gotować przez dobre pół godziny, odcedzić i odstawić do ostygnięcia . Po ostygnięciu cytryny wydrylować z resztek miąższu, a skórki wyrzucić do kosza.
Miąższ wrzucić do poprzednio gotującej się wody z cukrem( można przetrzeć przez sito lub zmiksować).
Gdy wszystko będzie zimne dodać spirytus i sok z cytryn wyciśnięty wcześniej.
Wymieszać wszystko i przelać do butelek.
Spożywać w razie potrzeby;)
Na zdrowie!

niedziela, 5 grudnia 2010

Jesienna zima i takie tam różności...

I chociaż to jeszcze kalendarzowa jesień u mnie od tygodnia zima całą gębą. Drogi zasypane, a ludzie narzekają, że drogowców znów zima zaskoczyła.
A ja... tylko się uśmiecham i wspominam dawne zimy z rozrzewnieniem. Nie narzekało się wtedy tak jak dzisiaj, tylko przyjmowano tę porę roku z pokorą. Każdy, tak jak potrafił próbował się dostosować i radził sobie na swój sposób.
A teraz każdy uważa że mu się należy.......
Drogowcy powinni..... Władze powinny... Oni powinni...
Gdyby mogli nie wpuścili by zimy do kalendarz......
To co, że jadę do miasta 40 a nie 15 minut. Droga jest śliska, bo jest zima i już... Ja nie widzę problemu, po prostu próbuje się dostosować.... Wstaję wcześniej i gdy mam taką potrzebę jadę, a jak nie mam to zostaję w domu i podziwiam piękno zimowego krajobrazu przez okno.
A propost krajobrazu, to zmroziło mi ogród przepięknie!
Pewnego poranka czułam się jak księżniczka w lodowej krainie. Świeciło słońce i te oszronione gałązki - bajka!
Śnieg skrzypiał pod butami a mróz szczypał w policzki.
Wprawdzie to tylko chwile, ale warto je zachować w pamięci, bo wszakże z chwil składa się życie nieprawdaż?

Moja Śliwo- nektaryna lub jak kto woli śliwa japońska.

Jeszcze nie odśnieżony taras- każdy się migał, ale zrobiłam ścieżkę do sadu.

Ścieżynka do sadu szeroka na jedną łopatę.

Moja "hacjenda" ( widok z ogrodu) 

Juka w farfoclach.

Czyż zima jesienią nie jest piękna?


          Teraz kilka wieści z mojej zakurzonej "Pracowni z Widokiem na duszę"

Po pierwsze

- moim znajomym urodziła się upragniona córeczka. Radość nie tylko rodziców, ale i moja, gdyż jesteśmy ze sobą bardzo zaprzyjaźnieni. Ja natomiast mam samych chłopaków( w wieku nie napiszę jakim, w każdym bądź razie przytulać się już nie chcą i przypadkowe buziaki wycierają rękawem) więc córeczkę przyjaciół od poczęcia traktowałam jako mojego słodkiego aniołka i czekałam na nią prawie tak samo jak oni. Po przyjściu maleństwa ze szpitala, jako "najlepsza ciocia" zostałam zaproszona na tz. "pępkowe". 
Maleńka Laura Konstancja dostała ode mnie min. różowy porcelanowy bucik na szczęście.

Różyczki koloru e cri   

Bucik mieści się w dłoni








  

W środku pianka florystyczna, aby kwiatuszki długo się trzymały.


Po drugie

- jakiś tydzień temu swoje 60-dziesiąte urodziny kończył mój kolega kabaretowy F. co prawda nie wspominałam jeszcze o tym, że mamy w mojej miejscowości Kabaret, a raczej grupę poetycko- muzyczną o nazwie COOL" OCH. Występujemy sobie lokalnie i miło spędzamy z sobą czas. Więc wracając do kolegi F,- jako niespodziankę urodzinową postanowiliśmy zrobić naszemu koledze przyjemność i przedstawiłyśmy interpretację jego wiersza.
Środkowa babeczka to ja 
A to już przedstawienie.

Wiersz " Smutny erotyk"
F. był bardzo zaskoczony i z lekka przerażony. Ale sam napisał ten wiersz więc mógł przypuszczać że obróci się on przeciwko niemu hi hi hi



Goście mieli niezły ubaw
Taniec na melodię " Baby ach te baby..."



A to następny prezent
"Masaż niedźwiedzia" Biedny F nie wiedział co go czeka , miał zawiązane oczy.

Tak się bawimy gdy nie pracujemy lub nie tworzymy;)


A to już moje dzieło.

To dopiero 60 lat...


Stroik z różyczek i z tego co znalazłam w ogrodzie.
Na środku stroika Klaun na rowerze symbolizujący działalność F. w kabarecie i w kółku rowerowym , w którym i ja czynnie jeżdżę. 
Przy okazji muszę się pochwali że za tegoroczne uczestnictwo w rajdach rowerowych dostałam wyróżnienie i  album pod tytułem "Najpiękniejsze budowle świata"

Po trzecie

- i na dziś po ostatnie .... 

Bukiet ślubny: eustoma, róża, frezje, róże gałązkowe
Bukiet na florecie- Panna Młoda była bardzo zadowolona- muszę się przyznać że to mój pierwszy ślubny bukiet ( pomijając warsztaty), koleżanka prowadząca kwiaciarnię pozwoliła mi go zrobić. Jestem z siebie bardzo dumna ,bo bukiet się podobał. Dostałam w podziękowaniu nawet wódkę weselną robioną przez rodziców pana młodego. Matka weselna dała mi przepis, jutro postaram się go zamieścić. Jak nie jestem zwolennikiem alkoholu i po powąchaniu zakrętki od butelki jestem pijana, to wypity kieliszeczek przyjemnie szumiał mi w uszach i płonął na policzkach.


Moje próby Decoupage.

Kufereczek z aniołkami

Farby akrylowe, papier ryżowy, przecierka i jeszcze zero lakieru.


Aż się prosi o wykończenie.....
Na dzisiaj to już wszystko. 
Życzę dobrej nocki.


środa, 24 listopada 2010

Przeprosiny ;)

Przepraszam wszystkich odwiedzających za moją długą nieobecność na blogu.
Troszeczkę późna pora na rozpisywanie się, co przez ten czas robiłam, ale postaram się w niedługim czasie poopowiadać co nieco.
Na razie powiem tylko, że zaraziłam się florystyką, a co z tego będzie zobaczymy.
Pozdrawiam wszystkich i dobrej nocy.

czwartek, 8 kwietnia 2010

Hura już po Świętach. Pomocy w ogrodzie mam smoka

Być może ktoś zlinczuje mnie za te słowa , ale bardzo się cieszę ,że Święta dopiero za roook. Te przygotowania przedświąteczne, jak i same Święta były dla mnie fizyczną zmora. A stało się tak, dlatego, że akurat w tym roku zbiegły się one z urodzinami mojego mężulka. Bliższa i dalsza rodzinka wymyśliła sobie wspólne ucztowanie akurat w moim domu. A że do pomocy miałam tylko psa, więc nie był to zbyt przyjemny dla mnie okres. Z zazdrością,( pomiędzy -a może jeszcze herbatki ciociu, -uważaj bo depczesz ciasto, -nie szarp szynszyli za ogon kochanie,-Danusia... podaj sałatkę i zbrakło chleba.................brrr) spoglądałam na spacerujących za oknem świątecznie poubieranych i uśmiechniętych ludzi. Ale to już przeszłość! I dobrze, bo następne Święta spędzę po swojemu i już;)

Od wczoraj grzebię się w ogrodowej ziemi. Uwielbiam mój ogród, chociaż dopiero go urządzam i w głowie mam niezliczoną ilość wizji, jak powinien wyglądać, gdy będę już staruszką.
Moje roślinki wędrują z miejsca na miejsce. Raz pasują mi tu innym razem gdzie indziej. Ale nie o tym chciałam teraz pisać.
Jeszcze przed Świętami robiłam mały zagonek z truskawkami. I wymyśliłam sobie w tym roku ,że okryję ziemię czarną włókniną . A, że pogoda nie była specjalna i czasu za wiele, więc narzuciłam tę włókninę na zagonek i przycisnęłam kamieniami.
Wczoraj zabrałam się za dokończenie mojego dzieła i........

moim oczom ukazał się taki oto widok.
Przykryłam to "coś" z powrotem włókniną i zabrałam się za truskawki z innej strony.

Ale dzisiaj nie wytrzymałam i poszłam zobaczyć, czy to "coś" tam jeszcze jest.
I ku mojemu zaskoczeniu, było i na dodatek ożyło...

I nawet zaczęło się na mnie gapić...

Pomocy w ogrodzie mam smoka....

sobota, 3 kwietnia 2010



----WESOŁEGO ALLELUJA ----

Skacze zajączek po lesie
i życzenia Tobie niesie.
Przez pisanki przeskakuje,
Alleluja wykrzykuje,
potem znika w długich susach
cały mokry od dyngusa!
Wesołych Świąt:)



poniedziałek, 29 marca 2010

Misz masz

I cooo.... narobiło się... Moje krystalicznie czyste szyby płaczą deszczem.
Pada, kapie, bryzga i co tam jeszcze... Pogoda się załamała, ale nie ja...

 Ranek był piękny, słoneczny, cudowny... z mojego szpaczego domku dochodziły melodyjne gwizdy... Złapałam więc aparat i hyc do ogrodu, a ta szpacza niecnota frrr do sąsiada.- Oj upoluję ja cię szpaczku, upoluję... przylecisz ty jeszcze, bo długo na obczyźnie nie wytrzymasz. A na razie domek twój światu pokarzę...




Poprzez czereśniowe pąki, z daleka, w nadziei, że nadleci, ale niestety nie:(

Nie, to nie pomyślałam i poszłam sobie w inny kątek, a tam.... ho ho leszczyna pięknymi męskimi baziami sobie dynda ;)


A pod leszczyną, szkoda,że nie mogę przesłać zapachu....
Wiosenna perfumeria, i moje fiu fiu..

 -wszyscy mają "FIOŁKI" mam i ja!


Po tych ochach i achach w ogrodzie ( no i myciu, tych nieszczęsnych okien, 1/2 za mną) załamana załamaniem pogody i zainspirowana przez Kaprys poszperałam w moich starociach i wygrzebałam sobie starą, zdezelowaną klatkę po jakichś małych ptaszkach. Ponoć po szczygłach, ale dokładnie nie wiem, bo klatka jest naprawdę stara.




Jeśli wystarczy mi zapału, a z tym to jest różnie, postaram się dać jej drugie życie.
A może ktoś miałby jakieś fajny pomysł? Będę wdzięczna:)

 I jeszcze, hm... jeszcze trochę moich szydełkowych wypocin, żeby nie było,że się lenię przed świętami;)




Mój komp jakoś troszkę wariuje, zamiast zdjęć pokazuje małe kwadraciki, myślę że to przejściowe, ale muszę kończyć. upsss możliwe, że go przeciążyłam moim fantazjowaniem, ale powinien się już do tego przyzwyczaić no nie?
Miłego wieczoru wszystkim życzę...:)

Szukaj na tym blogu